Odnalazłam swoja drogę

Odnalazłam swoja drogę

Zbieram się do tego postu od bardzo dawna. Chciałam nagrać filmik, ale nie łatwo jest mi mówić o tym, co się w moim życiu zmieniło i dlaczego jestem teraz tu gdzie jestem. Więc postanowiłam napisać w jak największym skrócie.
🎬Od 14 lat zmagam się z chorobą tarczycy. O tym, że mam problem z hormonami dowiedziałam się, gdy nie umiałam zajść w ciążę, 8 lat starań. Podczas tych 8 lat przeszłam szereg róźnych badań i dwie nieudane inseminacje. Lekarze stwierdzili, że nic nie pozostało poza in vitro. Były mąż nalegał na dziecko. Jak nie tak to w inny sposób, albo adopcja, byle by było dziecko. Nie chciałam in vitro, a żeby adoptować, to trzeba spełniać odpowiednie warunki finansowe i mieszkalne, których nie spełnialiśmy. Byłam tego zdania, że nic na siłe. Widocznie tak ma być i nie zostanę mamą. Przecież w życiu można robić tyle ciekawych rzeczy, rozwijać pasje i spełniać się w innych dziecinach niż rodzicielstwo. Odpuściliśmy, zmieniłam pracę na mniej stresującą, tarczyca unormowała się dzięki zdrowemu odżywianiu i lekom i niespodziewanie zaszłam w ciążę, bez żadnych ingerencji lekarskich.
W małżeństwie nie układało nam się od dawna. Szukałam winy w sobie, bo wciąż dla męża byłam nie taka. Myślałam, że gdy na świat przyjdzie to jego upragnione dziecko, to on się odmieni i zmieni swój stosunek do mnie. Tak się nie stało. Od początku sama musiałam zajmować się synkiem. Byłego męża wciąż nie było, bo albo praca, albo zakupy, piwnica a w weekendy wędkowanie. Zawsze był jakiś powód, żeby wyjść. Jedno piwo dziennie w domu a reszta po kryjomu…
Szymek jest absorbującym dzieckiem i był bardzo wymagający. Wciąż domagał się uwagi, często chorował i bardzo ciężko przechodził ząbkowanie. A ja wciąż z tym wszystkm sama. Nic się w moim małżeństwie nie zmieniło na lepsze. Zaczęłam rozumieć o co tu chodzi. Od początku związku były mąż stopniowo izolował mnie od przyjaciół, znajomych, rodziny. Tylko jego rodzina według niego była w porządku. Dziecko miało być moim szczytem marzeń i miało mi się dzięki temu nie chcieć niczego więcej. Ale ja chciałam wychodzić do ludzi, a nie siedzieć w zimnych murach zapleśniałego mieszkania. Chciałam podróżować, jeździć na rowerze, śpiewać i pisać i wyrażać siebie na różne sposoby.
Podczas tych lat tłumienia uczuć otarłam się o depresję. Uciekałam w świat poezji, książek i internetu. Tyle mogłam robić w domu przed i po powrocie z pracy. Lubiłam ludzi i kontakty z nimi, ale przez moją otyłość i sytuację w domu trzymałam dystans i często izolowałam się. Nie zapraszałam koleżanek, sama też ich nie odwiedzałam.
Gdy w końcu zostałam mamą, a w małżeństwie nic nie zmieniało się na korzyść, a wręcz przeciwnie, czułam się coraz bardziej niedoceniana i odtrącana. Wtedy właśnie postanowiłam zmienić moje życie dla siebie i dla ukochanego synka. Stał się moją motywacją. Postanowiłam zapewnić mu lesze warunki i lepsze życie. “Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko” – pomyślałam.
To wszystko opisuję tu w wielkim skrócie. Nie sposób wyrazić uczuć i tego co się działo we mnie w przeciągu 15 lat. To wszystko co przeżyłam sprawiło, że teraz mam siłę i już nic mnie nie złamie. Gdy na mojej drodze pojawiło się Unstoppable Generation od razu czułam, że to jest to. Dzieki tej pracy, która stała się pasją, która sprawiła, że moja choroba – moje “dożywocie” jest moim atutem i pomaga mi inspirować innych do zmian na lepsze, pomagam również sobie i moim najbliższym. W UG jestem od końca lutego 2016 roku. W tym czasie mój synek miał zabieg na migdałkach, ja miałam wycinaną endometriozę. Dwa razy się przeprowadzaliśmy: raz jeszcze z mężem, drugi raz już sama z synkiem. W styczniu tego roku, po ciężkiej chorobie i cierpieniu zmarła moja mama. Pod koniec lipca przeprowadziłam się z synkiem do mojego taty. W sierpniu, po 14 latach małżeństwa, dostałam rozwód. Dzięki UG miałam siłę, żeby to wszystko przetrwać. Miałam czas i pieniądze, żeby to wszystko samej ogarnąć, a oprócz tego jeszcze robić prawo jazdy i zwiedzić kilka miejsc. Bywało ciężko, ale problemy popychają mnie do działania w celu ich rozwiazania. Czasem udaje się to zrobić szybciej, innym razem potrzeba na to więcej czasu i energii. Ważne, żeby się nie poddawać i zawsze wytrwale dążyć do celu.
Jest również ktoś, kto przez te wszytskie lata (17 lat przyjaźni) wspierał mnie i wspiera nadal we wszystkich moich poczynaniach. Człowiek, który dał mi kopa do działania, do tego żeby schudnąć i do tego, żeby wyrwać się z marazmu, w którym tkwiłam przez lata. Teraz ja mogę pomóc jemu, nam  Mam wspaniałych ludzi po swojej stornie i najlepszy zespół we wszechświecie. I chwała Wam wszystkim za to. 🤗
Tak na prawdę to początek mojej drogi. Jestem pewna, że z niej nie zboczę, bo jestem pewna czego chcę i czego potrzebują osoby, które kocham. I nic mnie nie powstrzyma, żeby osiągnąć szczyt.
Czego i wszystkim Wam życzę🤙